środa, 3 marca 2010

Nintendo Wii










Nintendo Wii


Wii zapowiadało się niezwykle ciekawie. Rewelacyjny pomysł na wykorzystanie kontrolera w grach, interesujące tytuły, nowe możliwości. Gdzieś jednak w okolicach startu konsoli, coś zaczęło się lekutko gubić. W efekcie pojawiła się na rynku konsola, stojąca w głębokim cieniu X360 i nieśmiało spoglądająca na miotającą się między skrajnościami PS3. A jakie naprawdę drzemią w niej możliwości?

Po pierwszym uruchomieniu konsoli zostajemy poproszeni o podanie kilku informacji, takich jak język (brak polskiego), data, czy godzina. Następnie trafiamy do miejsca, które będzie nam, się objawiało zawsze po uruchomieniu Wii. Do pulpitu sterowania. Na owym pulpicie znajdziemy ekrany symbolizujące kanały Wii, dzięki którym będziemy uruchamiać poszczególne funkcje konsoli. Od razu chciałbym powiedzieć, że włożenie płyty, nie spowoduje automatycznego uruchomienia gry. Trzeba ją odpalić przez odpowiedni kanał. No, ale po kolei.

Pierwszym kanałem jest właśnie kanał czytnika, dzięki któremu jesteśmy w stanie uruchamiać wrzucone do konsoli gry. Cała operacja sprowadza się do kliknięcia w ekranik kanału, a potem na wybór przycisku Start, więc nie ma się co obawiać.

Kolejnym kanałem jest kanał Mii. Mii, to takie nintendowe alter ego gracza. Tworzymy swoją postać w świecie Wii, dzięki czemu możemy w ciekawszy sposób współzawodniczyć z innymi graczami, czy brać czynny udział w życiu społeczności Wii (o ile mamy konsolkę podłączoną do netu). Mii tworzymy ile chcemy (w mojej rodzinie każdy ma swój odpowiednik w konsoli – nawet teściowie). Co ciekawe, postacie owe nie są związane na stałe z konsolą. Można je zabierać ze sobą przenosząc je w Wiilocie. Sympatyczne rozwiązanie, dzięki czemu możemy zawsze mieć swoją postać pod ręką. Przy tworzeniu swojego Mii, dostajemy do dyspozycji dość dużo opcji dotyczących wyglądu postaci. Właściwie nie całego wyglądu, bo głównie skupiamy się na twarzy. Wzrost, tusza i ubiór zostały potraktowane po macoszemu i możliwość zmiany tych trzech elementów jest bardzo ograniczona. Jednak jeśli chodzi o twarze, to możemy spokojnie spędzić przy takiej kreacji kilkanaście minut (a nawet więcej dla wybrednych).


Kolejny kanał, to kanał zdjęciowy. Dzięki niemu, można przeglądać zdjęcia zrobione aparatem cyfrowym nagrane na karcie SD. W zasadzie nie tyko oglądać, bo i edytować. Po zdjątkach można rysować, zmieniać nasycenia kolorów, wstawiać pewną ilość ograniczonych efektów graficznych. Szkoda tylko, ze zmienionego zdjęcia nie da się zapisać na karcie SD. Jedyne co można zrobić, to zawiesić takie zdjęcie na forum Wii. W przeglądaniu zdjęć pomaga rewelacyjny slideshow. W tle gra muzyczka, a zdjęcia na ekranie żyją. Wjeżdżają majestatycznie w pole widoku, powiększają się, po prostu fantazja.

Kolejne kanały są dedykowane użytkownikom podłączonym do sieci. Zakupy z Wii, społeczność Wii. Niestety nie dane mi było ich zakosztować. Dalej jest pełno pustych miejsc, co oznacza, że powinny się z czasem pojawić nowe kanały. Tych miejsc jest dość duża ilość. Na co zostaną wykorzystane? Nie wiem, ale pewnie dowiemy się tego w odpowiednim czasie.

Opis


Konsola znana jest głównie ze swojego bezprzewodowego kontrolera, pilota Wii, który może być używany jako urządzenie wskazujące i może wykrywać ruch w trzech wymiarach. Ważnym elementem konsoli jest również usługa WiiConnect24, która pozwala na otrzymywanie wiadomości i uaktualnień za pośrednictwem Internetu jednocześnie zużywając bardzo małą ilość energii elektrycznej.

Krytyka


Tuż przed targami Nintendo wywołało burzę. Zmieniając nazwę ze świetnego "Revolution" na już nie tak świetne "Wii" wzbudziło falę krytyki, niechęci i miłości w jednym. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - u mnie głównie niechęci i krytyki, a dopiero później miłości. W dodatku stałe zapewnienia, że nowa konsola będzie dużo słabsza technologicznie od konkurentów i ma stawiać na proste i krótkie gry, dopełniło obrazu nędzy i rozpaczy. Pomachałem Wii na pożegnanie i postanowiłem żyć dalej u boku Sony i Microsoftu.


Nintendo przekonuje, że nadeszła pora, żebyśmy wyrzucili za okno przestarzałe pady i joysticki. To co oferuje firma z Kyoto jest odpowiednikiem PC-towej myszki, połączonej z pointerem. A wszystko działające w trójwymiarowej przestrzeni. W jaki sposób? Przypominające pilota do telewizora urządzenie przesyła do konsoli dane dotyczące swojego położenia w przestrzeni. Wii wie dzięki temu dokładnie, co robimy z pilotem i przekłada ruchy na ekran telewizora. Jakkolwiek głupio to nie brzmi, technologia działa nienajgorzej.


Drugą częścią pada, którą z pilotem łączy cienki kabelek, jest przystawka "nunchaku". Na niej jest zamontowany tradycyjny grzybek analogowy, a całość jest wyposażona w akcelerometr, czyli przyrząd mierzący wychylenia i przyspieszenia naszej lewej dłonii.

Nowatorski kontroler to główna karta przetargowa Nintendo i na jego prezentacji zależało Nintendo najbardziej. Prezentacje grania za pomocą wii-mote'a w tennisa (gracz musi machać padem jak rakietą), gry RPG (tu pilot zamienia się w miecz, albo łuk) i FPS-y (pilot pełni rolę pistoletu). Nie obyło się bez wpadek - widać że technologia jest nowa zarówno dla graczy, jak i producentów i jeszcze nie wszyscy wiedzą, jak wykorzystać drzemiący w nim potencjał.. Jedno wiadomo na pewno. Nowy sposób sterowania wymaga treningu przyzwyczajenia, ale potem jest już z górki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.